Wrzuć dzieciaka do plecaka... Bo czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci ;-)))
Właśnie wróciliśmy z tatrzańskich wędrówek. Prześcigaliśmy dzieciaki po szlakach pod Gerlachem. Właściwie to można powiedzieć, że SIĘ z "małżem" prześcigaliśmy. Dwa słodkie ciężary niesione w nosidełkach. Oczywiście mąż nosił starszego czorta a ja naszego (już od dziś) jedynastomiesięczniaka ;-)
O tak nam się wędrowało:
...za to mam zaległości w robótkach, w krzyżykach, w szydełku jak i w blogowaniu... Widać bardziej deszczowa pogoda sprzyja kreatywnemu tworzeniu ;-)
Jak tylko ogarnę "powyjazdowy majdan" powrzucam fotki nowych krzyżyków, które cichutko czekają na dokończenie.
teraz dopiero widze jak slodkie mieliscie obciazenie...widokow tylko pozazdroscic...
OdpowiedzUsuńBardzo słodki ;-) choć obciążenie męża była bardziej pokaźne, hehe... Za to widoki super... polecam takie górskie wędrowanie... Niekoniecznie pod Gerlachem ;-)
OdpowiedzUsuń